Photobucket

środa, 9 kwietnia 2008

„Gringo wśród dzikich plemion”


Przeczytałyśmy książkę Wojciecha Cejrowskiego „Gringo wśród dzikich plemion”, która jest w zbiorach Filii Nr 13.
Cejrowski słynie nie tylko ze swojej podróżniczej pasji, ale również z niezwykle barwnego sposobu relacjonowania swoich wrażeń z pobytu w najdziwniejszych zakątkach świata, do których ma wyjątkową słabość.
Może właśnie dlatego jego książki chętnie czytamy, a programy telewizyjne, które prowadzi są tak popularne.
Kto chce wiedzieć jak przekraczać granice legitymując się książeczką zdrowia, wyjść cało z wizyty u plemienia Kuna i nie zostać zabitym przez Mariposę de Muerte oraz poznać wiele innych forteli niech przeczyta „Gringo”
Gorąco polecamy lekturę tej książki. Przegoni nawet najpotężniejszą chandrę.


Kilka cytatów na zachętę:


Są jeszcze na Ziemi takie miejsca, gdzie pieniądze się nie liczą. W świecie Dzikich walutą jest praca, sól, żelazne groty do strzał, noże, siekiery, strzelby. Wielką moc nabywczą mają także : znajomość czarów i umiejętność leczenia, męstwo w walce, mądrość, którą potrafimy służyć innym, lub – i to Was pewnie zadziwi – dobrą Opowieść.


*

Indianin wisiał w hamaku na przyzbie i jak co dzień nic nie robił.
A dookoła niego rosła sobie bujnie bieda. (Właściwie lepiej byłoby napisać BIEDA – taka była wielka.)
Chałupa, którą ulepił z gliny dawno temu, przechyliła się i nieuchronnie zmierzała ku upadkowi…
- Ale przecież jeszcze stoi – powiadał Indianin – więc na razie nie ma co naprawiać.
Dookoła niego orbitowało stadko głodnych prosiaków. Były bardzo czujne – gotowe rzucić się ze smakiem nawet na niedopałek papierosa albo papierek po cukierku. Stadko składało się w przeważającej części z łaciatej skóry i kości. A kości te sprawiały wrażenie, jakby lada chwila miały się przebić na zewnątrz…
- No bo te świnie są straśnie leniwe i nic sobie nie umią znaleźć do żarcia – objaśniał Indianin.
- To może byś im sypnął garść kukurydzy? – zapytałem pewnego razu.
- Świniom dawać jeść!? – oburzył się i zdziwił jednocześnie. – Wy Biali to zupełnie pojęcia nie macie o zasadach gospodarki hodowlanej. Świnie nie są po to, żeby je człowiek karmił, tylko na odwrót – zakończył dyskusję.
Ton jego głosu przywodził na myśl brodatych proroków i boże przykazania.

*

- Do roboty? A po co? – pytał szczerze zdziwiony.
- Jak to po co ? Żeby dzieciom kupić coś do jedzenia.
- Nie warto. Jedzą i jedzą, a i tak są zawsze głodne. Dzieci się nigdy nie udaje napełnić. Po prostu muszą z tego wyrosnąć…
- Z głodu się nie wyrasta!
Ja wyrosłem. Nic mi się nie chce – nawet jeść. No więc i one wyrosną, ale na to nie trza jedzenia, tylko CZASU – zakończył znanym mi już tonem proroka.

*

- Co to właściwie jest „tydzień”? I po co?
- Co „po co”?
- No, do czego służy?
- Tydzień??? Do mierzenia czasu.
- A po co? – Pepe pytał zupełnie poważnie.
Indianie lubią sięgać sedna. Kiedy to robią, logika białego człowieka zazwyczaj traci grunt pod nogami i wszystko się wywraca.
- Po co mierzysz czas gringo? – nie ustępował Indianin.
- Eee… Żeby się nie zgubić – odpowiedziałem niepewnie.
- Nie zgubić gdzie?
- W czasie… - powoli sam przestawałem wierzyć w sensowność własnych słów.
- To ty potrafisz się zgubić nie ruszając z miejsca?


*

Obcowanie z Indianami jest jak gra w „Chińczyka” – nie wolno się irytować. Trzeba zaakceptować. Takimi, jacy są – z ich tajemniczą logiką „dzikich ludzi”.
Oni to samo robią wobec nas – akceptują niezrozumiałe. (I uśmiechają się wtedy jak psychiatrzy na widok ciężkich przypadków.)

15 komentarzy:

Senhora Biata pisze...

Jaki tam gringo! Latynos pełną gębą:) Ja ze swej strony polecam "Rio Anaconda" - książkę napisaną z jeszcze większą fantazją, a przy tym bardziej spójną tematycznie.
A dla zmęczonych zimą Polaków, którzy tęsknią za gorrrącymi klimatami, południowoamerykańska rada:
"Curta a vida porque a vida é curta":)

Anonimowy pisze...

Książkę Wojciecha Cejrowskiego czyta się dużo lepiej, niż się go słucha na żywo w programach telewizyjnych. Książka wciąga, autor odpycha - może w tym tkwi sekret!

Anonimowy pisze...

Tak, tak, bardzo dobrze. :)

Senhora Biata pisze...

A ja uwielbiam go słuchać... kiedy mówi o podróżach:) Nie sądziłam, że w ogóle kiedyś polubię pana W.C., ale okazuje się, że podróże zbliżają. No i jeszcze ta latynoska dusza, eh...
A oprócz tego polecam też książki Beaty Pawlikowskiej! Moje ulubione to "Blondynka Tao" i "Blondynka na Kubie".

Anonimowy pisze...

hmmmm W. Cejrowski? chyba tylko
on może mież coś interesującego
do powiedzenia o podróżach, przygodach i dalekich lądach.
Ja osobiście lubie go posłuchać
i pooglądać jego bose stopy ;)ale też nie powiem, lubie zagladać na jego stronkę, która również jest ciekawa.

Senhora Biata pisze...

No nie wiem, czy tylko on może mieć coś ciekawego do powiedzenia o podróżach (znam innych, co też to potrafią:)), ale z pewnością podróże to JEDYNE o CZYM chcę z ust W.C. słuchać:)
A stronka faktycznie ciekawa, zaglądałam na nią czasem, choć ostatnio zdradziłam dla Oliwkowa (aha! a cóż to jest Oliwkowo?!)

Anonimowy pisze...

Ciekawa książka.

Anonimowy pisze...

Ciekawe... Z pewnością przeczytam :)

Anonimowy pisze...

Bardzo lubię Pana Cejrowskiego.. Obecnego.. za czasów WC pikera counry.. nie bardzo go tolerowałam, a raczej jego gadki. Teraz, gdy w tv oglądam jego programy podróżnicze, przyznam że z wielką pasją.Humor się poprawia. Polecaną książkę z pewnością też przeczytam..

Anonimowy pisze...

aha! oliwkowo to oczywiście Blondynka czyli Beata Pawlikowska. Polecam www.oliwkowo.pl

Anonimowy pisze...

Czuję się zachęcona i zaraz po zakończeniu pracy udam się do biblioteki.

Anonimowy pisze...

"pieprz i wanilia" to nic
w porównaniu do W. Cejrowskiego

Anonimowy pisze...

Cejrowski to ciekawa postać. Kontrowersyjna, ale ciekawa i warto zapoznać się z tym co ma do powiedzenia, bo mówić potrafi bardzo ciekawie. Ciekawy jest także powyższy tekst o jego książce i z pewnością zachęcił mnie do jej lektury. Pozdrawiam

Senhora Biata pisze...

W takim razie zapraszamy do nas:) Chociaż akurat książka jest wypożyczona:(
A jeśli chodzi o Beatę Pawlikowską, to zapraszam na głośne czytanie fragmentów jej książek, 25 kwietnia.

Anonimowy pisze...

Z całą pewnością moge stwierdzić ze W.C. pisze bardzo ciekawie i wciągająco jednak jego książki powinne być powieściami a nie pisane w stylu dokumentu jako prawda poniewaz opowiastki i zdarzenia są bardzo mocno ubarwiane a sytuacje wyolbrzymiane. Takie troche opowieści drzewa sandałowego z rzeczywistością nie mające wiele wspólnego, ale fakt napisane jest to fantastycznie i do przeczytania godne polecenia